To miało być chwilowe zauroczenie, nic nie znaczące. Podejrzewam, że nadal takie jest, a raczej było. Tylko w tak samotne noce zapominam, że coś przeminęło.
To była wina Twojej aparycji. Ona mnie tak przyciągała, a ja chętnie się jej poddawałam. To było przyjemne uczucie, nareszcie coś czuć. Tak niewinne, przyjemne, sprawiające radość. Lubiłam ten zabawny wyraz twarzy, kiedy gubiłeś wątek i nie wiedziałeś, co chodzi. Lubiłam spotkania przy piwie i długie rozmowy z kimś nowym, nieznanym. Kimś, kto był dla mnie jak biała kartka, na której mogłam narysować swój wizerunek takim, jakim chciałam. I nawet kiedy powiedziałeś "nie", to spotkania nadal były przyjemne, a rozmowy nie straciły wartości. Zniknęła jedynie ta nutka ekscytacji, ale w gruncie rzeczy ona nic nie znaczyła. Nadal chciałeś i chcesz się ze mną widywać.
Tylko w tak samotne noce zapominam, że sama też powiedziałam "nie". Zapominam, że w gruncie rzeczy do siebie nie pasujemy. Zapominam, że nie powinnam czuć ścisku w żołądku gdy pytam czy już kogoś zaprosiłeś. Zapominam, że nie powinnam się cieszyć, gdy odpowiadasz "nie".
dobrze, że się dziś widzimy.
Może po prostu jest jeszcze za wcześnie na mówieniu o uczuciach?
OdpowiedzUsuńW tej relacji nigdy nie było żadnych uczuć ponad lubienie. I z jednej i z drugiej strony.
UsuńHmm, sama nie wiem. Dobrze mieć takiego kogoś.
UsuńCóż, być może ;)
UsuńCo nowego? Jak po spotkaniu?
UsuńMoże nie bez powodu zapominasz...
OdpowiedzUsuńJestem okropnie sentymentalna. Zwłaszcza gdy przychodzi tego rodzaju samotność.
UsuńWitaj w klubie...
UsuńCzasami warto w życiu powiedzieć tak.
OdpowiedzUsuńCzasami, najlepiej po zastanowieniu.
UsuńNa co nie zaprosił?
OdpowiedzUsuńNa studniówkę.
UsuńRozczarowanie...zawód.
UsuńMoże zabrzmi to banalnie, ale nie jest Ciebie wart.
Nie zawiodłam się na nim, od samego początku mówił, że między nami nic nie będzie, nie było deklaracji, pięknych słówek. Były tylko spotkania i rozmowa. Po jakimś miesiącu sama stwierdziłam, że dobrze, ze tak się to skończyło ;) To nie ten rodzaj znajomości.
UsuńCzasami dzieje się i tak. Z jednej strony trochę to przykre, ale z drugiej wiadomo, że nic między Wami nie będzie.
UsuńGdybyś chciałą mieć jakiś dostęp do mojego bloga to odezwij się: diablica.z.wyboru@gmail.com
Usuńsamotne noce przypominają o tym... do czego jesteśmy najbardziej przywiązani (?). i trochę boli...
OdpowiedzUsuńTo mnie akurat nie bolało, nie tam w środku. Ja tylko tęskniłam.
Usuńa była to chociaż taka... dobra tęsknota, w której wspominałaś? bo taką da się jeszcze znieść.
UsuńTo jest raczej tęsknota abstrakcyjna, nie mam pojęcia jak smakuje tego typu bliskość z inną osobą.
Usuńtak się zawsze układało czy sama tak chciałaś? bo zazwyczaj czasem ludzie potrzebują tej innej bliskości.
Usuńsamotne noce. wiesz jakoś nigdy ich nie lubiłam bo zawsze przychodziły te obrazy, obrazy przypomnienia. może daj temu jeszcze czas?
OdpowiedzUsuńJa je nawet lubię, ale to chyba dlatego, że smutek w pewnym sensie mnie oczyszcza. Czasu nie ma co dawać w zasadzie, w końcu sama stwierdziłam, że nawet lepiej, że to się skończyło jak się skończyło. Po prostu tęskno mi do bliskości.
Usuńnie lubię tego smutku, który jest we mnie. bo to on wbija mi kolejne gwoździe w ramiona raniąc je jeszcze bardziej i zadając kolejny ból. każda kobieta potrzebuje tej bliskości moja droga, każda.
UsuńJa go polubiłam z czasem. Owszem, są odmiany których nie cierpię, ale wiem, że przeminą i dadzą mi w końcu spokój.
UsuńZ tym się zgodzę, każda potrzebuje, nie każdej jest to dane.
Może jednak te nocne przemyślenia mówią, że warto było (albo dalej jest) dać temu szansę..?
OdpowiedzUsuńnajgorsze są samotne noce, myśli pędzące jedna przez drugą, to strasznie męczy.
OdpowiedzUsuńkiedy nie ma do kogo ciągnąć, a do kogoś ciągnąć musi, zazwyczaj ciągnie do nieodpowiednich
OdpowiedzUsuńA może jednak do siebie pasujecie?
OdpowiedzUsuńchyba zapominasz, że "przecież to nic nie znaczy", prawda?
OdpowiedzUsuń